W kilku chińskich miastach doszło do demonstracji wzywających do bojkotu francuskich towarów i sprzeciwiających się zachodniemu poparciu dla niepodległości Tybetu.Do wystąpień doszło m.in. w Pekinie, Wuhanie, Hefei, Kunming oraz Qingdao. Część z nich skoncentrowała się przed sklepami francuskiej sieci Carrefour, która od kilku dni jest obiektem ataków chińskich internautów. W Pekinie demonstranci pojawili się również pod francuską ambasadą - pisze Portal Spraw Zagranicznych.
Protesty mają związek z przerwaniem sztafety olimpijskiej w Paryżu oraz licznymi głosami poparcia dla Tybetu płynącymi z Francji. Uczestnicy wieców potępiali również groźby prezydenta Nicolasa Sarkozyego, który zasugerował, że nie przybędzie na ceremonię otwarcia igrzysk, jeśli chińskie władze nie podejmą dialogu z duchowym przywódcą Tybetańczyków, Dalajlamą XIV.
Transparenty niesione przez demonstrantów wzywały m.in. do sprzeciwu wobec niepodległości Tybetu, poparcia igrzysk w Pekinie oraz bojkotu francuskich towarów. Tymczasem chińskie władze wezwały protestujących do opanowania, przekonując, że "
patriotyzm powinien być wyrażany w sposób racjonalny". Na łamach niedzielnego wydania oficjalnej gazety Komunistycznej Partii Chin People’s Daily wyjaśniano, że "
im bardziej skomplikowana jest sytuacja międzynarodowa, tym więcej spokoju, mądrości i jedności powinni wykazywać Chińczycy".
Źródło:
http://www.hotmoney.pl/ (Robert Kiewlicz)